środa, 21 maja 2014

Równowaga w przyrodzie

Zostałam ciocią! Nowe dziecko w rodzinie to super zastrzyk energii dla wszystkich członków rodziny:D Już się nie mogę doczekać, aż Juniorkę zobaczę, lecz grafik kolosowo-zaliczeniowy  na maj i czerwiec mam tak wypełniony, że ciężko będzie mi znaleźć wolny weekend na "rozpustę" w rodzinnym gronie...
A dlaczego taki tytuł posta? Gdzieś tam daleko w moim mózgu chowają się filozoficzne myśli nad światem;P Jeśli by sie tak rozejrzeć równowaga w przyrodzie jest. Porównywalna liczba osobników płci żeńskiej i męskiej, a jedni się rodzą, a drudzy umierają...Dziś na uczelni dowiedziałam się, że zmarł kierownik Zakładu Anatomii -prof.Boratyński, przez studentów raczej nazywany Boratem. Dziekuję losowi, że mogłam mieć z Nim wykłady, ponieważ Jego sposób opowiadania o anatomii zwierząt był fenomenalny. Mimo ogromu wiedzy, którą musiał nam przekazać nie zanudzał nas suchymi faktami, lecz opowiadał o anatomii tak ciekawie, jakby to był jakiś program na Discovery;P Zawasze opowiadał jakąs ciekawostkę związaną z danym tematem. Uwielbiał je do tego stopnia, że na egzaminie także zadawał pytania ze swoich zagadek;P W chomikowych internetach można spotkać pliki do nauki egzaminu zatytułowane< zagadki Borata>.Kilka z nich:
Wiecie np. co to jest Sifata? Małpiatka, która chodzi tylko do boku, bo ma spolaryzowane stawy biodrowe.
Kto był protoplastą „strusia pędziwiatra”? Kukawka srokata.
Co znajduje się w jamie otrzewnowej?  NIC! Jest pusta .
Gdzie słonica ma "biust”? Między przednimi nogami.
Po co kotu 120 kolców na prąciu? Żeby kotce było dobrze i dostała owulacji [bo owulacja prowokowana].
Dlaczego widzimy przedmioty nieruchome skoro dla siatkówki są one teoretycznie niezauważalne(siatkówka odbiera tylko poruszające się obiekty)? Dzięki drżeniom mięśni włókienkowych (z częstotliwością około 50 Hz, 50x sekundę) powstającym pod wpływem bodźców podprogowych.
Dlaczego koty mają podłużną źrenicę? Mięśnie zwieracze źrenicy nie mają ułożenia okrężnego, tylko specyficzne , ograniczają w ten sposób źrenicę.
Bardzo miło wspominam egzamin z anatomii, mimo że na pierwszym terminie oblałam na powrózku nasiennym;P Szkoda, że już nie będzie mógł przekazać swojej wiedzy młodszym pokoleniom...Oby ktoś godnie Go zastapił...

czwartek, 15 maja 2014

Nowości nowości!

Właśnie wróciłam z wykładu w ramach "Wtorków klinicznych" organizowanych przez IFSA. I wciąż jestem zszokowana dzisiejszym tematem!
Otóż wykład był o nowym preparacie zapobiegającym inwazji pcheł i kleszczy, a prowadził go dr Wojciech Michorowski z firmy MSD Animal Health. Niby normalka, ale to mega przełomowy lek! Znane nam Spot-on'y  działają kleszczobójczo tylko przez 1 mc natomiast nowy Bravecto aż 3 miesiące. Sama mojemu psy daję Advantix spot-on, i zawsze potem się modlę ,żeby czasem nie padało w przeciągu kilku dni by preparat się lepiej utrzymywał, ponieważ działa on od zewnątrz. Natomiast Bravecto ma postać tabletki doustnej i działa na stawonogi pasożytnicze od wewnątrz czyli przenika do tkanek w tym skóry i gdy pasożyt wkłuje się w skórę zwierzaka, od razu zostaje porażony i się kończy jego historia na ciele naszego przyjaciela. Lek nie kumuluje się ponieważ nie metabolizuje w organizmie i w niezmienionej postaci jest wydalany z kałem. Ogólnie moim zdaniem super opcja! Następnym razem jak będę u "mojego" weterynarza muszę koniecznie zapytać czy mają ten lek;) Cena na razie jest porażająca ze względu, że na razie MSD ma monopol na ten preparat.Lecz mam nadzieję, że w niedługim czasie inne koncerny farmaceutyczne także zaczną produkować te "ochraniacze" i cena nieco spadnie..Na razie oscyluje w zależności od wielkości psiaka od ok. 60-80 zł. W porównaniu ze środkami działającymi 1 miesiąc mimo wszystko jest to nawet opłacalna inwestycja;) No i nie martwimy się, że po podaniu spot-ona będzie ulewa, a nasza kochana psina akurat nabierze ochoty na bieganie i taplanie się w błocie;P
Aha to nie jest żadna kryptoreklama;)Po prostu jestem mega zaskoczona taką nowością na rynku i chciałam się z Wami tym podzielić;D

wtorek, 13 maja 2014

Trzeci rok, a szczególnie szósty semestr na lubelskiej wecie ponoć jest najgorszy. I muszę przyznać rację tym pogłoskom, i mam nadzieję, że później gorzej nie będzie;) Ogrom nauki, który mamy w tym semestrze jest nieporównywalny do poprzednich lat. Wydaje mi się, że to ze względu na liczbę przedmiotów oraz ich charakter ważności(?). Weźmy taką patofizjologię...Jak się tego nie ogarnie, nie masz pojęcia co się dzieję w chorym organiźmie.Farmakologia-w czasie praktyki samo wyjdzie jakie leki na co podajemy, ale na początek przydałoby się cokolwiek wiedzieć co i jak z czym i dlaczego. Diagnostyka..pierwszy przedmiot kliniczny, który uzmysławia jak podejść do pacjenta i od czego zacząć badanie by móc postawić trafną diagnozę. Dodatkowo parazytologia- prowadzony bardziej lajtowo (trochę mniej lajtowo na kolokwiach;/), lecz potrzebny bo pasożyty to norma w leczeniu zwierzaków. W tym semestrze mamy także patomorfologię, lecz ze względu na  poczatek mojej patologicznej przygody i na razie nudnawe zajęcia polegające na oglądaniu preparatów na razie się na ten temat nie wypowiadam;P Na 4tym roku zacznie się sekcja, więc wtedy mam nadzieję ten przedmiot zyska w moich oczach;PP Nowa jest też chirurgia i anestezjologia-meeega ciekawy przedmiot, który choć trochę daje nam poznać praktyczną stronę zawodu lekarza weterynarii. I oczywiście choroby owadów użytkowych z przemiłym profesorem! Kto chce to słucha, kto nie- przychodzi tylko po obecność (bo ponoć jest zwolnienie z egzaminu, gdy ma się wszystkie obecności;P). Mało weterynarzy wie cokolwiek o pszczołach, a mój kolega zootechnik-pszczelarz mówi, że nigdy nie ma zaufania do weterynarzy odnośnie tego tematu, i chyba ma rację sądząc po podejściu większości osób z mojego roku do tego przedmiotu;)

Czasami tematyka zajęć  na poszczególnych przedmiotach trochę się pokrywa  i ciekawa jest różnica w podejściu do tematu osób z klinik i teoretyków z katedr przedklinicznych. Dzisiaj na parazytach mieliśmy o motylicy wątrobowej. Morfologia, cykl rozwojowy, objawy zarażenia itp. Ale dopiero na diagnostyce dowiedzieliśmy się , że objawem patognomonicznym zarażenia motylicą u owiec jest wole w okolicy żuchwowej. Ot taka ciekawostka, a jakże ważna;)

poniedziałek, 12 maja 2014

PRIMUM

Nie mam pojęcia co można napisać jako pierwsze zdanie w pierwszym poście pierwszego własnego bloga...Witam wszystkich brzmi banalnie.Nie przywitać się- trąci chamszczyzną, więc po prostu może przedstawię się. Jestem Mari, studentka 3 roku Weterynarii w Lublinie. Trochę zabrzmiało jak na spotkaniu AA;P Bloga zakładam żeby zostawić swoją spuściznę potomnym, by jakas cząstka mnie została na tym studenckim lubelskim padole , gdy ja już będę <mam nadzieję> szczęśliwie leczyć zwierzęta dumnie mając przed nazwiskiem lek.wet. ;) Blogów o tematyce studencko weterynaryjnej jest malusieńko, a jeśli są to wpisy są dodawane raz na miesiąc, czy w ogóle zawieszane...wiem wiem..mało czasu, ogrom obowiązków. Taka to nasza weta jest cudowna;D Ja się porywam z  motyką na słońce, jak brzmi polskie powiedzenie, bo na końcówce 3 roku JEST co robić;) Lecz robię to z premedytacją, bo im mniej czasu tym wszystko ładniej sobie można poukładać i... tak tak -więcej nauczyć!


Blog nie ma być jakoś specjalnie skierowany do studenciaków wety. Myślę, że wszystkie "grupy wiekowe" moga być taką tematyką zainteresowane:) Także do pierwszego <normalnego> wpisu!